Same widoki z mostu też są niczego sobie. Słońce było jeszcze nisko, więc w piękny sposób oświetlało rzekę.
Jadąc dalej drogą na północ natrafiamy na dwa stadka gęsi, w których znajdują się wszystkie trzy gatunki: gęgawy, białoczelne i zbożowe. Ustawiły się pod słońce, ale przynajmniej zechciały stanąć na szczycie pagórka.
Skręcamy do takich miejscowości jak Rutkowskie, Burzyn, Mocarze, Brzostwo, Chyliny i Łoje-Awissa, czyli miejscowości po wschodniej stronie parku dobrze znane ornitologom. W każdym z tych miejsc mamy cudowne widoki na rozlewiska Biebrzy. Co prawda pod słońce i nie jesteśmy w stanie dobrze przyjrzeć się pływającej po wodzie zupie kaczek, ale wypatrujemy takie kanoniczne gatunki jak krzyżówki, rożeńce, płaskonosy, cyranki i cyraneczki.
Drobnica jest wszechobecna, tak samo jak bociany białe, które okupują chyba każdy słup.
Pliszka siwa. |
Mazurek. |
Para bocianów białych. |
Natrafiamy również na parę bocianów, która wybrała sobie bardzo malownicze miejsce do założenia gniazda, nie dając się ponieść modzie budowania domu na słupach elektrycznych.
Ich gniazdo jest na tyle duże, że to zapewne nie ich pierwszy lęg w tym miejscu - co roku musiały dokładać gałązki. |
Kolejne miejscowości dają nam więcej obserwacji wszelkiego rodzaju ptaków siewkowych, głównie oczywiście batalionów. Wszechobecne są również rycyki, łęczaki oraz krwawodzioby. Wszystkie te gatunki potrafią zrobić niezły hałas, a gdy doda się do tego jeszcze buczenie kszyka (którego słychać tuż nad głową, ale i tak nie możesz go dojrzeć), to już zupełnie nie wiesz w którą stronę patrzeć. Ptaki były niestety daleko, co utrudniało obserwacje i ich fotografowanie.
Toki krwawodziobów. Pierwszy raz widziałam taniec samca. Szkoda, ze był tak daleko - dlatego takie słabe zdjęcie. Po tańcach samiec dopiął swego. |
Czy to łabędzie czarnodziobe? Mają trochę zbyt dużo czarnego na dziobie jak na łabędzie krzykliwe, ale nie jestem pewna.
Jednym z naszych ostatnich przystanków jest Wissa, w kierunku której skręcamy. To niewielka rzeka wpływająca do Biebrzy. Idąc ścieżką prowadzącą przez pola nie widzimy zbyt dużo ptaków, oprócz bocianów białych, trznadli i makolągw, ale panuje tu niesamowita cisza i spokój. Mogłabym przychodzić tu codziennie, aby się odstresować.
Wissa. |
Skręcamy jeszcze na ostatnie obserwacje w okolicach Goniądza i napotykamy na wycieczkę ornitologiczną z Niemiec. To miejsce jest całkiem fajne na obserwacje, postanawiamy więc przyjechać tam następnego dnia, bo znowu nie wiadomo, jak to możliwe że nagle jest już południe.
Pliszka żółta. |
Batalion. Niestety zdjęcie jest trochę niewyraźne. |
Nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić im zdjęcia. |
Dzień kończymy zachodem słońca na Górze Strękowej.
Następny dzień zaczynamy podobnie jak poprzedni. Tyle że tym razem jest straszna mgła. Przez pierwsze 15 minut nie widzę nic, co jest dalej niż 10 metrów. Potem jednak mgła rzednie, a my jedziemy w stronę Carskiej Drogi. Spotykamy kuliki wielkie w tym samym miejscu, co dwa dni wcześniej. Tym razem są trochę mniej płochliwe niż ostatnio i pozwalają się dłużej fotografować z auta. Kiedy odjeżdżamy, one nadal żerują.
Na polu, w świetle słońca, które jest jeszcze dość nisko, znów widzimy stadko niepewnie obserwujących nas gęsi. Misz-masz w stadzie: gęgawy, białoczelne i zbożowe.
Wita nas jeszcze skowronek.
Najpierw jedziemy na Długą Lukę. Zdecydowałyśmy się ostatniego dnia na Carską Drogę, licząc że może będziemy mieć na tyle dużo szczęścia, aby zobaczyć łosia. Wyjechałyśmy jednak później niż poprzedniego dnia, bo musiałyśmy zapakować do auta nasze walizki i boję się, że jest już trochę za późno na łosie. Nadal jednak nie tracę nadziei.
Na długiej luce odzywają się i latają nad naszymi głowami dwa kszyki.
Mamy już się zbierać i jechać dalej, gdy nagle moja ciocia widzi łosia. Daleko, przy wieży widokowej stoją stoją dwa łosie. To moje pierwsze zdjęcie, które zrobiłam jednemu z nich:
Powalające, prawda?
Szybko zmywamy się z Długiej Luki i jedziemy samochodem kilkaset metrów dalej, aby po chwili zahamować gwałtownie - łosie są bliżej drogi niż sądziłyśmy. W końcu robię jakieś zdjęcia, którymi warto się pochwalić.
Dają się fotografować przez dobre 7 minut, ale potem wchodzą między brzozy, spłoszone nadjeżdżającymi coraz częściej samochodami. W świetnych humorach jedziemy dalej - udało nam się w końcu zobaczyć łosie, te, których tak usilnie wypatrywałyśmy przez dwa dni!
Jedziemy na obserwacje niedaleko Goniądza. Tym razem jesteśmy same, nie licząc ptaków i domowego kota, który spaceruje po podmokłej trawie i widać, że jest niezadowolony, że ma mokre łapy.
Wokół nas latają stadka batalionów i krwawodziobów. Lądują jednak dość daleko od nas, a mnie nie udaje się zrobić dobrego zdjęcia. Ale za to udało mi się wypatrzeć kwokacza.
Kwokacz. |
Pliszka żółta. |
Potrzos. |
Na koniec jedziemy do miejscowości Ruś, gdzie Biebrza spotyka się z Narwią. Widok jest przepiękny - mogę zagwarantować, że te zdjęcia nie oddają nawet w najmniejszym procencie tego, co zobaczyłam.
Niestety to już nasz ostatni przystanek i - w pełni usatysfakcjonowane wyjazdem - musimy już wracać do Łodzi.