sobota, 23 kwietnia 2016

„Na skrzydłach wiosny” w Dolinie Bzury - spotkanie z szablodziobem!

Dzisiaj byłam na wycieczce w Dolinie Bzury z ciocią i siostrą. Miałam co do niej duże nadzieje - nie mogłam się jej doczekać. Była to wycieczka grupowa, autokarem, organizowana przez jedną ze szkół podstawowych (gimnazjaliści i dorośli też mogli się załapać!), której dyrektorem jest ornitolog.
Nasza grupka była całkiem spora - w końcu każdy, kto chciał, mógł się wybrać. Jednak już na naszym pierwszym przystanku, podczas całej ornitologicznej wyprawy, dzieciaki z klas 2-3 podstawówki zaczęły mnie nieco irytować. Dobra, rozumiem, że oczywiście ok. 30 osobowa grupa osób dość rzuca się w oczy (ptakom, rzecz jasna), jednak biegające i hałasujące wokoło dzieci raczej nie poprawiają tej sytuacji (tym lepiej, jak bardziej interesują je ich telefony, kamienie, kwiaty i gałęzie - im dłuższe, tym lepsze - niż ptaki). Może troszkę przesadzam, takich dzieci była jedynie grupka, w sumie ta wycieczka była dla wszystkich zainteresowanych...

Ok, skupię się na swoich obserwacjach i ptakach, jakie spotkałam. Ale po kolei:

Punkt 1. Łąki w miejscowości Orłów


Przywitały nas błotniaki stawowe. Latały na polu obok piaszczystej drogi, bardzo blisko nas!
Prawie! A niech to! Ucięłam skrzydło!

Prócz błotniaków były też myszołowy, pustułki, milion skowronków i pliszki siwe. W lasku opodal odzywały się kosy, zięby, pierwiosnki, piegże i kapturki.
Nagle nad nami przeleciał jeden z wielu innych małych ptaszków, który akurat nad naszymi głowami wydał cichy głosik. Bam! Jeden z przewodników-ornitologów określił go jako świergotka drzewnego! Bardzo się ucieszyłam, bo pierwszy raz widziałam tego ptaka :)
Nad łąką przeleciała także moja pierwsza tej wiosny kukułka!

Podobno jeden z panów widział lecącego dudka, ale zanim zdążyłam dotrzeć na miejsce już go nie było. :(

Później nie było już nic ciekawego na tym terenie. Grupa obserwowała wronę siwą, a ja z siostrą i ciocią próbowałyśmy zrobić jako-takie zdjęcie bardzo ruchliwej piegży.

A potem pojechaliśmy dalej. :)


Punkt 2. Stawy w Borowie

Tutaj widziałam pierwsze tego roku jaskółki dymówki i oknówki!
Na pierwszym stawie z trzcin, zaciekawiona nami, wypłynęła para perkozów dwuczubych. I jedna łyska. Cały czas wszędzie latały wcześniej już wspomniane błotniaki stawowe.
Grupa dość długo obserwowała te ptaki, więc mogłam zjeść kanapkę :)
Potem przez lunetę widziałam krakwy, świstuny, czernice i krzyżówki.
Podczas męczącego spaceru po stawach udało nam się zobaczyć: mewy śmieszki, mewy białogłowe, łabędzie nieme, trzciniaka, bociany białe, żurawie, gęgawy, gęsi zbożowe, jednego bielika i jeszcze więcej błotniaków stawowych. Słyszałam brzęczkę i wąsatki! Niestety ani tego, ani tego ptaka nie udało mi się zobaczyć. A szkoda, bo tych gatunków nigdy wcześniej nie udało mi się spotkać. Widziałam opuszczone gniazdo remiza, ale oczywiście bez ptaków... Sama konstrukcja zachwyca jednak swoją misternością!
Jak już na pewno wiele razy pisałam, za każdym razem, jak jadę na jakieś stawy czy jezioro, denerwuje mnie świetnie słyszalny, charakterystyczny głos bąka - nieuchwytnej, skrytej czapli, której nie sposób wypatrzeć wśród trzcin!! Ha! Ale dzisiaj punkt dla mnie! Kiedy po raz chyba setny spojrzałam na jeden ze stawów zauważyłam brązowy kształt lecący nad taflą wody. Pomyślałam: "Kolejny błotniak? Nie... czapla?! Chwila...". O! Bąk leci! - przewodnik mnie uprzedził. Zanim jednak zdążyłam zrobić zdjęcie, bąk schował się w trzcinach po drugiej stronie stawu. Ale... zwycięstwo! :D Druga życiówka tego dnia, i to nie byle jaka!


Punkt 3. Stawy w Psarach

Potem, totalnie zmęczeni, po krótkiej jeździe autokarem, kiedy to mogliśmy w końcu coś zjeść i zebrać siły, pojechaliśmy na stawy w miejscowości Psary. Kiedyś już tu byłam z dziadkiem. Mimo, że byliśmy tu tylko 25 minut (bo mieliśmy mało czasu), to ten punkt był najlepszy na całej wycieczce! Patrząc na jeden, w połowie opuszczony staw, to naszej dzisiejszej gatunkowej listy mogliśmy dodać: przynajmniej 4 kwokacze, 1 łęczaka, czajki, ok. 20 batalionów i 1-3 bociany czarne krążące nad nami. Oraz prawdziwą perełkę dzisiejszego dnia: SZABLODZIOBA!!!
Ponieważ ciocia i Michasia zostały w autokarze, szybko po nie pobiegłam, by też mogły zobaczyć tego rzadkiego ptaka :)) Huraaaaa! Wcześniej czytałam, że na Psarach kilka dni temu przebywały 3 szablodzioby, jednak nie sądziłam, że uda nam się obserwować ten gatunek (mój 133!)
Dokumentacja:

Podsumowując: wycieczka była bardzo udana, mimo wszystko. :) Wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni z ptaków, jakie spotkaliśmy.
Termin następnej wycieczki to majówka. :)
Pozdrawiam, wilga02 (Marta)

wtorek, 19 kwietnia 2016

Żołna akwarelą

Dzisiaj narysowałam żołnę akwarelami. Oto ona.


Niedługo napiszę relację z ptasiej wycieczki, którą będę miała w sobotę. Nie mogę się doczekać. :)

PS. Dzisiaj jest dzień czosnku. Smacznego!

środa, 13 kwietnia 2016

Wspomnienie lata

Kilka starych zdjęć w wakacji, których chyba nigdy nie wstawiłam. :)

Zachód:


Wschód:


Muchołówki szare:

Rodzinka:

Gąsiorek:

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy odpisali mi na pytanie, gdzie warto wybrać się nad Biebrzę :)
Kilka dni to zdecydowanie za mało, by w pełni ją zwiedzić.
Za tydzień w sobotę kolejna ptasia wycieczka! Tym razem w Dolinę Bzury. Nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam.

sobota, 9 kwietnia 2016

Ostatni słoneczny dzień w parku...

Bo kolejne dni nie są takie wspaniałe, ciepłe i słoneczne jak tydzień temu. Właśnie w tej chwili za oknem mam masę szarych chmur, wiatr, niską temperaturę i kropiący deszcz.

Ale cofnijmy się w czasie do czwartku, który był ostatnim ładnym dniem. Co prawda, nie był idealny, bo słońce często chowało się za chmurami, ale lepszy od piątku. I dzisiejszego dnia.
Poszłam do parku, bo wiedziałam, że potem nie będzie okazji.
Na początek: wiewiórka.

Jestem bardzo zadowolona z tego zdjęcia. Z całej serii tylko to wyszło wyraźnie, haha. Szybki był rudzielec. ;)
Na początek pojawiło się mnóstwo drobnicy. Sikorki, szpaki, dzwońce... zaskoczył mnie szczygieł, który niespodziewanie usiadł na ziemi! Nigdy go nie widziałam w tym parku. Ale cóż, to miejsce ciągle mnie zaskakuje - mimo, że znajduje się w środku miasta, naprawdę dużo gatunków można tu zaobserwować... i nie mówię tylko o wróblach, sikorkach czy gołębiach... serio!
Prócz tego wszystkiego rozśpiewane kosy, latające tu i tam grzywacze i sierpówki. Mnóstwo zięb.

Nagle pojawił się rudzik! :) Dobra, zdjęcie nie najlepsze, ale zawsze coś...

I takie coś w stylu pierwiosnka ;) Niestety ptak nie zechciał zaśpiewać... więc nie wiem na pewno.

W stawie jak zwykle krzyżówki i czernice. Z tych drugich jakieś 6-7 samców i tylko 1 samica. Co roku jest tylko jedna i zawsze zastanawiam się, kiedy pojawi się para czernic z młodymi? To byłby niesamowity widok!

Dzięcioły słyszałam, ale niestety nie widziałam... ale chyba odzywały się tylko duże. Rok temu były zielone... po średnich też ani śladu.
Cała reszta zdjęć:
Forsycja
Stare i nowe...
Odwróciłam się i... ale zielono! Tylko liści brakuje.
A teraz z innej beczki:
Ktoś zna jakieś ciekawe miejsca (dokładnie) nad Biebrzą, gdzie warto się udać? Bo Biebrza długa jest... a ja bardzo chciałabym się wybrać.

Pozdrawiam, wilga02

piątek, 8 kwietnia 2016

Gil Pyrrhula pyrrhula (Eurasian bullfinch)

Gil - bardzo popularny, jaskrawo ubarwiony ptak, w Polsce uważany za "zimowego gościa". Nazwa naukowa wywodzi się z greki i oznacza kolor ogniście czerwony.

Gile to nasze liczne ptaki lęgowe, które jednak w okresie lęgów można przeoczyć, ponieważ zachowują się wtedy bardzo ostrożnie i skrycie. Nawet kolorowego samca można łatwo nie zauważyć w gęstwinach gałęzi. Te ptaki częściej widziane są zimą, kiedy to kolor czerwony jest dobrze widoczny na nagich gałęziach drzew. W tym okresie gile pojawiają się w miastach, parkach oraz ogrodach, by wyjadać nasiona. Jest to ptak osiadły, ale niektóre ptaki migrują ze Skandynawii do centralnej Europy. Często widywany w stadkach lub parach, a bardzo rzadko pojedynczo - gile nie znoszą samotności i są bardzo towarzyskie.

Samiec jest bardzo łatwy do oznaczenia. Ma jaskrawoczerwony brzuch, podczas gdy upierzenie samicy jest szarobeżowe. Obie płcie posiadają dużą, czarną czapeczkę. Gil jest dość dużym i krępym łuszczakiem, posiada dużą głowę oraz gruby, pękaty, dziób. Ma długi czarny ogon, z którym kontrastuje biały kuper i szary grzbiet. Na skrzydłach znajduje się miały pasek pokrywowy. Młode ptaki posiadają całą głowę szarobrązową. Długość ciała: 16-17 cm.

Gile, jako miejsca lęgowe preferują zaciszne bory z dużą ilością świerka, uprawy choinek czy świerkowe młodniki. Bardzo chętnie jednak zakładają gniazda w wysokich tujach czy jałowcach, gdzie doskonale ukrywają swoje gniazda.

Po okresie lęgowym gile milkną i znikają w lasach, by potem pojawić się stadami jesienią. Śmiertelność roczna gili wynosi aż ok. 50%. Najstarszy spotkany gil miał ok. 15 lat.

Gile żywią się nasionami dziko rosnących roślin (drzew, chwastów), a wiosną chętnie zjadają także ich pączki. Ptaki przeważnie żerują na drzewach i krzewach, a zimą zlatują na ziemię albo odwiedzają karmnik (lubią słoneczniki i konopie). W przeciwieństwie do niektórych ptaków gile nie interesują się mięsistą częścią owoców, ale wydłubują ich nasiona, które połykają w całości. Po okresie lęgowym ptaki te chętnie zjadają takie suche i mięsiste owoce jak jagody, owoce leśne - nasiona pokrzyw, łobody, jaworu, czereśni, brzozy, olchy, dębu, buka, szczawiu i innych roślin, które ściągają je do parków i ogrodów. Lubią także mniszek lekarski. Najchętniej zjadają jednak nasiona jarzębiny, głogu, dzikiej róży i jesionu. Często można je często spotkać jak wyjadają nasiona klonu. W lecie gile mogą zjadać także niewielkie pająki. Pisklęta są karmione głównie świeżo dojrzałymi nasionami.

Śpiew gila to krótkie, gwiżdżące lub fletowe, smutne "phiu" lub rzadziej opadające "phiu-ju".

* * *

Dawno nie widziałam gili... niestety. 
Mam nadzieję, że ten post wydał Wam się ciekawy i pomocny! :)
Rysunki zrobiłam na tablecie graficznym, jeden w stylu bardziej "rzeczywistym", a drugi "komiksowy" - czy ten drugi nie jest... hm... trochę... dziecinny?
Pozdrawiam, wilga02

wtorek, 5 kwietnia 2016

Kilka zaległych marcowych zdjęć

Witajcie!
Tak to jest, że kiedy chwilowo nie ma co wrzucić do posta, to sięga się po zdjęcia do szuflady. Dobra, te takie stare nie są, bo to fotki z Wielkanocnego spaceru po okolicy. Wtedy prócz pospolicuchów, takich jak dzwońce czy sikorki, udało nam się spotkać pierwszy tej wiosny lecący klucz gęsi, które w pewnym momencie zwróciły naszą uwagę, dając o sobie znać głośnym gęganiem, które mimo dużej wysokości było dobrze słychać. :)

Na następny post zaplanowałam wstawić jakiś rysunek! :)