Dziś była naprawdę piękna pogoda, więc znalazłam trochę czasu i wybrałam się do parku.
Kiedy tylko weszłam do parku (a nie byłam tam dość dawno, niestety, przez złą pogodę i naukę), pierwszym ptakiem, którego zobaczyłam, był
kos. Na trawie latały
szpaki,
kawki,
gołębie miejskie i
wrony siwe. Zrobiłam im parę zdjęć i udałam się nad jeziorko, gdzie jak zwykle były
kaczki krzyżówki,
śmieszki i jeden
łabędź niemy.Ten koleżka nie pozwalał sobie jednak robić zdjęć, chował się przy brzegu w trzcinach.
Udało mi się też zobaczyć
pełzacza ogrodowego. Na niego liczyłam :) Zrobiłam mu też parę fotek, jednak nie wyszły. Nie wiem czemu, ale zdjęcia pełzaczów nigdy mi nie wychodzą.
Dopiero niemal na drugim końcu jeziora pływały
czernice. Wspaniale, były dwie samice i jakieś cztery samce. Może w tym roku uda im się założyć rodzinę? Bo jakoś chyba są tu co roku, ale nigdy nie widziałam żadnych młodych. Szkoda.
Prócz tego oczywiście
dzięcioł duży. Zdjęć nie mam, bo chował się i nie udało się ich zrobić. Było też mnóstwo
kowalików,
kwiczołów, sójek i
bogatek. Wszystko śpiewało, piszczało i darło się na całego. Prawdziwa wiosna!
Szukałam dzięcioła czarnego - bez skutku. Za to widziałam w sumie chyba coś znacznie lepszego.
W ogóle się ich nie spodziewałam. Na początku usłyszałam donośne wołanie, charakterystyczne dla dzięciołów. Byłam jednak pewna, że to nie duże. Ruszyłam więc na poszukiwania. W pewnej chwili wyszłam zza zakrętu i spojrzałam w lewo - zaledwie parę metrów ode mnie, na gałęzi, siedziała
samica dzięcioła zielonego! W ogóle się nie bała, kiedy ja starałam się zachowywać jak najciszej i szybko robiłam jej zdjęcia. Uciekła jednak, a ja próbowałam ją śledzić. W końcu skończyło się na tym, że widziałam ganiające się, podlatujące i rozkładające skrzydła trzy dzięcioły zielone naraz. Jeden samiec i dwie samice, ale nawet nie wiem, czy nie było ich więcej, bo latały wszędzie. Niesamowite :) Naprawdę były mało płochliwe. No i oczywiście do chwila słyszałam ich głos.
Do tego jeszcze mój pierwszy rudzik! Bardzo się ucieszyłam, kiedy okazało się, że to on, nigdy go nie widziałam.
Potem, jak już powoli wracałam, nagle tuż przede mną zobaczyłam dzięcioła. Widziałam go przez zaledwie ułamek sekundy, bo odleciał, ale wydawało mi się, że był czarno-biały i miał kreskowany brzuch/boki. Od razu skojarzył mi się z dzięciołem średnim. Tamten wydawał się dość mały, jednak niestety nie mogę go zaliczyć, bo na 100% nie jetem pewna co do gatunku. Potem nie udało mi się go już odnaleźć,
Ale i tak jestem bardzo zadowolona. Całkiem dobre, jak na mnie, zdjęcia dzięciołów zielonych i mój pierwszy rudzik. :)
Pozdrawiam, wilga02