sobota, 27 maja 2017

Gatunek nr 150!

Moim gatunkiem nr 150 została dziwonia. Piękny ptak, którego zawsze chciałam spotkać.
Nad zbiornikiem Jeziorsko w pewnej chwili usłyszałam jej głos. "Nice to meet you" (głosu dziwonii) nie da się pomylić!
Po krótkim poszukiwaniu udało mi się spotkać śpiewającego ptaka.


Niedługo wstawię relację w wycieczki do Austrii. Udało mi się spotkać tam kilka ciekawych gatunków! :)
Pozdrawiam

sobota, 13 maja 2017

JAK PTAKI MIGRUJĄ?

Dziś jest Międzynarodowy Dzień Ptaków Wędrownych. Z tej okazji przygotowałam artykuł o ptasich migracjach. 


Wiele gatunków ptaków dwa razy w roku pokonuje olbrzymie odległości na zimowiska i z powrotem na tereny lęgowe. Jak to robią, że podczas swoich wędrówek nie błądzą, nie gubią się, ale bezbłędnie wracają często na miejsce, w którym się wykluły? Mechanizmy, które to ptakom umożliwiają, nadal nie zostały dobrze poznane.


Małe ptaki wróblowe mogą migrować nawet do południowej Afryki. Są to migranty dalekodystansowe - zimują dalej niż rejon Morza Śródziemnego. Pokonują one dwa razy w roku odległość nawet 8 tys km i przelatują wtedy nad Saharą. Rekordzistą jest piecuszek, mały ptak ważący 7-12 g. Leci on aż na południowy kraniec Afryki.

Gęsi zbożowe.

Ptaki przed rozpoczęciem wędrówki gromadzą zapasy, które są dla nich źródłem energii. Bardzo intensywnie żerują, w efekcie czego niektóre mogą znacznie zwiększyć masę swojego ciała.


Ptaki mają znacznie lepszy wzrok niż ludzie. Widzą m.in. światło ultrafioletowe, które jest dla nas niewidoczne. Czy podczas wędrówki ptaki posługują się wzrokiem? Niektóre gatunki są w stanie postrzegać polaryzację światła - mogą dzięki temu określić, gdzie są, nawet, jeśli w danym miejscu nigdy nie były. Dzięki rozpoznawania polaryzacji światła ptaki potrafią określić pozycję słońca (nawet wtedy, gdy jest ono całkowicie niewidoczne).

Bocian biały.

Ptaki często lecą w nocy. Oszczędzają wtedy czas, ponieważ w ciągu dnia mogą żerować i odpoczywać. Nocą powietrze jest chłodniejsze i spokojniejsze. Ułatwia to lot. W nocy jest też bezpieczniej, ponieważ nie ma zagrożenia ze strony dziennych drapieżników. W nocy ptaki orientują się dzięki gwiazdom. Potrafią obierać odpowiedni kierunek podróży rozpoznając obrót nieboskłonu wokół gwiazdy (na półkuli północnej wokół Gwiazdy Polarnej).


Ptaki uczą się też map wędrówki. Co roku lecą tymi samymi trasami, zapamiętują więc charakterystyczne miejsca: miasta, lasy, rzeki. Podczas swojej pierwszej wędrówki młode ptaki często lecą razem z dorosłymi, od których uczą się, jak dotrzeć na miejsce i gdzie bezpiecznie jest się zatrzymać na odpoczynek. Wiele gatunków przed odlotem łączy się w stada, tak jak np. bociany białe i żurawie.

Żurawie.

Ptaki mają też bardzo dobry słuch i mogą kierować się infradźwiękami. W nawigacji pomaga im też nawet węch. Potrafią też świetnie przewidywać pogodę.


Najważniejszy jest jednak zmysł magnetyczny, który pozwala ptakom odczytywać kierunki pola magnetycznego Ziemi.

Wokół oczu i w jamie nosowej w dziobie ptaków znajdują się niewielkie kryształki magnetytu. Minerał ten może służyć ptakom do wyczuwania pola magnetycznego ziemi. Naukowcy nie wiedzą dokładnie, jak on działa. 

Ptaki posiadają więc kompas magnetyczny, a także mapę magnetyczną, dzięki której potrafią identyfikować ich położenie. Jest to podobne do GPS'u, ale ptaki używają pola magnetycznego, nie sygnału z satelity.

Bocian czarny.

Wiele o nawigacji ptaków powiedziały ludziom rudziki. Czy to możliwe, aby ptaki widziały pole magnetyczne Ziemi? Rudziki, którym zakrywano na chwilę lewe oko, bez problemu odnajdywały właściwy kierunek wędrówki. Ale ptaki, które miały zakryte prawe oko, nie potrafiły orientować się w przestrzeni. Udowodniono, że zdolność nawigowania ptaków jest zależna od ich prawego oka, lewej półkuli mózgowej i światła. Uważa się, że dzięki molekułom w oczach ptaków pola magnetyczne układają się dla nich we wzory złożone ze świateł i cieni, a nawet może i z kolorów.
Rudzik.

piątek, 5 maja 2017

Bataliony w Dolinie Słudwi i Przysowy

Majówka niestety już się skończyła, a ja powróciłam z niej z całkiem niezłym łupem fotograficznym. Rok temu Dolina Słudwi i Przysowy była królestwem rycyków - w tym roku wody było znacznie więcej i dolina stała się królestwem batalionów!

W majówkę byłam na dwóch wycieczkach w Dolinie Słudwi i Przysowy z moją siostrą i dziadkiem.
Zawsze chciałam zrobić dobre zdjęcia batalionom, szczególnie samcom w ich pięknych szatach godowych - żaden samiec bataliona nie jest taki sam, każdy ma inne upierzenie (samice są znacznie mniej kolorowe)! Czy udało mi się takie zrobić w majówkę? Sami oceńcie :)

Pierwsze zdjęcia nie wyglądały ciekawie...
Ten miał ładne upierzenie.
Ale potem zaczęło mi iść coraz lepiej!

Bataliony są znane ze swoich widowiskowych toków. Najwięcej można spotkać ich W Dolinie Biebrzy, ale myślę, że w ciągu tych dwóch dni fotografowania Dolina Słudwi i Przysowy była dla mnie taką mini Biebrzą. ;)


Nadal było bardzo dużo wody. Trzeba było uważać. W jednej chwili idziesz sobie po stałym lądzie, a w drugiej zapadasz się w bagno. Całe szczęście nie trzeba było daleko wędrować, bo bataliony (i w ogóle wszystkie ptaki) często były blisko drogi.

Rok temu na początku maja batalionów nie było w ogóle. Było za to, jak już pisałam, bardzo dużo rycyków. Ale nie było też wtedy wody, a trawy były znacznie wyższe niż w tym roku. Może to dlatego teraz pojawiło się tyle batalionów?

W pewnym miejscu stale przebywał jeden samiec bataliona, który dawał się podejść bardzo blisko. To jemu zawdzięczam najciekawsze ujęcia - był bardzo cierpliwy i najwyraźniej lubił pozować do zdjęć.
To on. Prawdziwa gwiazda.
Był coraz bliżej...
I bliżej...

To było niesamowite. Czułam się, jakbym była w czatowni, choć ptaki doskonale mnie widziały (i moją siostrę). Bataliony i łęczaki odpoczywały i żerowały od nas na odległości nawet mniejszej niż 3 metry. Uciekały jednak, kiedy wykonywałyśmy gwałtowne ruchy lub próbowałyśmy podejść bliżej. Jednak gdy się nie ruszałyśmy, nie zwracały na nas uwagi.

I jeszcze bliżej! Widzicie, jak pięknie pozował?

Bataliony były w centrum zainteresowania, ale prócz nich były także pliszki siwe, żółte, mewy śmieszki, łabędzie nieme, czaple siwe, łyski, potrzosy, dymówki, pustułki, błotniaki stawowe, bociany białe i inne pospolite gatunki. Pojawiły się także dwa bieliki.
Pliszka siwa.
Potrzeszcz.
Bocian biały.

Ale wróćmy do batalionów.

Raz tuż przede mną jeden samiec bataliona rzucił się na drugiego. Stało się jednak tak szybko, a walka trwała tylko chwilę i nie zdążyłam zrobić żadnego zdjęcia. Nie udało mi się uchwycić aparatem walczących batalionów. Może uda mi się to innym razem. Jak na razie jestem zadowolona z tych zdjęć, które zrobiłam.
Dobrze znany nam batalion walczył przez chwilę z tym. Niestety nie udało mi się tego uwiecznić na zdjęciu...
To jedno z moich ulubionych zdjęć.

Drugiego dnia udało mi się zrobić ładne zdjęcia łęczaka, który przyłączył się do znanego nam już bataliona i także dawał się blisko podejść.

Ten łęczak też był bardzo odważny. Z tyłu znany nam już batalion.


Łęczak żerował i czyścił piórka. Pięknie pozował. Często stał w bezruchu, dzięki czemu udało mi się zrobić takie zdjęcia.

Właściwie, to był jeszcze łabędź niemy.
Ochroniarz ;)
Od lewej: łęczak, batalion i łabędź niemy.

Udało nam się także zaobserwować gatunki, których nie widzieliśmy poprzedniego dnia: samca muchołówki żałobnej, dudka i pokląskwy, która była dla mnie nowym gatunkiem - 149. Jestem ciekawa, jaki gatunek będzie moim 150?

Pokląskwa.
Dudek.

Spotkaliśmy też taką pliszkę :)

Nie ma tu już zbyt dużo do opisywania, bo myślę, że zdjęcia oddały to wszystko znacznie lepiej.

Obie wyprawy były wspaniałe. Zrobiłam zdjęcia, z których jestem bardzo zadowolona i widziałam nowy gatunek! 
Koziołek :)