środa, 31 grudnia 2014

Podsumowanie roku 2014

Za chwilę Nowy Rok! 2015!
Więc ostatnia chwila, by podsumować ten rok. Pogrubionymi literami napisałam te gatunki, które widziałam po raz pierwszy w tym roku. Oto moja lista. Nie jest za długa, nie przekracza 70 gatunków...

  1. Batalion
  2. Bażant 
  3. Bielik
  4. Błotniak stawowy
  5. Bocian biały
  6. Bocian czarny
  7. Bogatka
  8. Czajka
  9. Cyraneczka
  10. Czapla biała
  11. Czapla siwa
  12. Czernica
  13. Dymówka
  14. Dzięcioł duży
  15. Dzwoniec
  16. Gąsiorek
  17. Gawron
  18. Gęgawa
  19. Gęś zbożowa
  20. Głowienka
  21. Gołąb miejski
  22. Grzywacz
  23. Jerzyk
  24. Kawka
  25. Kormoran
  26. Kos
  27. Kowalik
  28. Krogulec 
  29. Kruk
  30. Krzyżówka
  31. Kukułka
  32. Kulczyk
  33. Kuropatwa
  34. Kwiczoł
  35. Łabędź niemy
  36. Łyska
  37. Makolągwa
  38. Mazurek
  39. Mewa białogłowa
  40. Mewa mała
  41. Modraszka
  42. Myszołów
  43. Oknówka
  44. Orlik krzykliwy 
  45. Piegża
  46. Perkoz dwuczuby
  47. Pliszka siwa
  48. Pliszka żółta
  49. Pójdźka
  50. Pustułka
  51. Raniuszek
  52. Rybitwa białowąsa
  53. Rybitwa czarna
  54. Rybitwa rzeczna
  55. Sierpówka
  56. Skowronek
  57. Sójka
  58. Sroka
  59. Srokosz
  60. Szczygieł
  61. Śmieszka
  62. Śpiewak
  63. Świstunka leśna
  64. Szpak
  65. Trznadel
  66. Uszatka
  67. Wilga
  68. Wrona siwa
  69. Wróbel domowy
  70. Zaganiacz
  71. Zięba
  72. Żuraw
Oraz gatunki, których na sto procent nie jestem pewna:
  1. Grubodziób
  2. Sosnówka

A teraz gatunki, które zaobserwowałam, ale nie w tym roku. Chcę zrobić takie pełne podsumowanie:
  1. Białorzytka
  2. Cierniówka
  3. Czyż
  4. Dzięcioł zielony
  5. Gil
  6. Kobuz
  7. Kokoszka
  8. Kopciuszek
  9. Kruk
  10. Mewa pospolita
  11. Mewa siodłata
  12. Mewa srebrzysta
  13. Muchołówka szara
  14. Pełzacz ogrodowy
  15. Pierwiosnek
  16. Pleszka
  17. Potrzeszcz
  18. Słowik szary
  19. Trzmielojad
  20. Trzciniak
To naprawdę krótka lista. Zaledwie 91 gatunków (bez grubodzioba i sosnówki, z nimi będzie 93)… Trzymam się tym, że niektóre ptaki z tej listy nie są pospolite…  Najbardziej jestem chyba zadowolona z pójdźki :)

* * *

Koniec roku! 
Życzę Wam na Nowy Rok mnóstwa ptasich obserwacji. Abyście spotkali wiele nowych gatunków ptaków i robili super zdjęcia. Aby Wasze ptasie pasje się rozwijały i żeby następny rok okazał się znacznie lepszy od poprzedniego! Aby było lepiej, ale nie za dużo, musi coś zostać na inne okazje… I żebyście wytrwali w swoich postanowieniach. Dużo determinacji, chęci, WYTRWAŁOŚCI!

Życzenia złożyłam Wam też wcześniej :)

3…  2…  1...



wilga02

poniedziałek, 29 grudnia 2014

A co z karmnikiem?

Witajcie!

Nie wiem jak u Was, ale u mnie jest ostatnio naprawdę zimno. Temperatura od paru dni jest minusowa, no i spadł śnieg. Nie za dużo go, ale dzielnie utrzymuje się już od Drugiego Dnia Świąt, kiedy to spadł. Przynajmniej teraz chociaż trochę krajobraz wydaje się zimowy.

Ale ja nie o tym. Wywiesiliście już karmniki? Ja jestem u babci, gdzie wczoraj powiesiłam na jarzębinie kulę z nasion, ziarenek i tłuszczu dla sikorek. Tak naprawdę, dużo było przy tym gimnastyki... Parę dni temu wyszłam przed blok, by zawiesić takową kulkę w siatce. Co się okazało? Mimo moich wysiłków posiłek wylądował za nisko. Ptaki grasowały na samym koniuszku drzewa nieświadome, że na dole czeka jedzonko. W rezultacie postanowiłam powiesić drugą kulę. Całe szczęście drzewko znajduje się naprawdę blisko mojego okna, więc wyrzuciłam ten mały "karmnik" przez nie... Co okazało się kompletnym sukcesem :) W wyniku wisi na sznurku, na którym została zawieszona z naszego okna. Więc lina ciągnie się od nas do drzewa, podtrzymując kulę. Dość dziwny widok, jednak ptaki najwyraźniej nie zwracają na nie uwagi...
Kula zawisła na szczycie, a następnego dnia (czyli dzisiaj rano) widziałam już grasujące na niej sikorki i jednego dzwońca. Zresztą z tej na dole też od niedawna jedzą... :)

Mam też podejrzenia co do grubodzioba, ale o nim napiszę w następnym poście. Wrzucę też wtedy zdjęcia.

DOKARMIAJCIE PTAKI NA ZIMĘ! To naprawdę nic trudnego.

Według mnie świetny poradnik znajduje się na blogu "Moje Pasje", zapraszam do przeczytania: JAK DOKARMIAĆ PTAKI

Pozdrawiam.
wilga02

sobota, 20 grudnia 2014

Przedswiatecznie

Witajcie!
Za cztery dni w święta! A to znaczy, że są już tuż tuż. Dlatego właśnie piszę ten post, by złożyć Wam życzenia...

Ptasiarze (no i inni)!
Dla wielu Święta Bożego Narodzenia to czas szczęścia i radości, jednak nawet w tym dniu zdarzają się kłótnie i smutki. Życzę Wam przede wszystkim tego, by takich chwil było jak najmniej, oraz przygotowania do Wigilii trwały w miłej atmosferze. One przecież także są bardzo ważne. A kiedy przyjdzie już czas, abyście mogli spokojnie usiąść z rodziną przy tym stole, który jest tak ważny tego dnia.  Aby także spełniły się Wasze marzenia, nie tylko ptasie (ale nie wszystkie, będzie trochę za dużo, a musi zostać też coś na Nowy Rok, nie?). Słowem - aby Boże Narodzenie minęło Wam w radości, ale nie było idealne, bo idealne jest NUDNE. Pamiętajcie o tym, kiedy coś pójdzie nie tak...
Czyli po prostu, znacznie szybciej, ale nudniej: WESOŁYCH ŚWIĄT!

Na nowy rok życzę wam wyjątkowo dużo ptasich obserwacji rzadkich gatunków, wspaniałych i udanych zdjęć oraz jak najlepszego rozwijania Waszych pasji. Aby następny rok był jeszcze lepszy od tego pod każdym względem (no chyba, że ten był dla Was idealny, jak uważacie)... Aby był radosny, ale także z odrobiną smutku, bo bez niego nie ma szczęścia...

wilga02


środa, 3 grudnia 2014

Jemiołuszka Bombycilla garrulus (Bohemian Waxwing)

Witajcie
Dziś trochę informacyjny post. Mam nadzieję, że się nie zrazicie...

***

Chyba każdy wie, że na zimę część ptaków odlatuje do tak zwanych "ciepłych krajów". Ale czy ludzie wiedzą też, że niektóre PRZYLATUJĄ do nas na ten zimny czas? Na pewno każdy ptasiarz tak, owszem, jakby inaczej. 

Jednym z takich ptaków, które można spotkać u nas w Polsce tylko w zimę, jest jemiołuszka. Przylatuje do nas z sosnowych i świerkowych borów Eurazji, gdzie gniazduje. Najbliższe lęgowiska Polski znajdują się w Szwecji i Finlandii. Można ja spotkać od listopada (czasem nawet od października!) do kwietnia, choć czasem zdarzają się osobniki, które zostają nawet do maja! 
Co kilka lat jemiołuszki masowo odwiedzają nasz kraj, co nazywamy "inwazją". Prawdopodobnie jest to spowodowane brakiem pokarmu.

Moja jemiołucha (cienkopisem)
Jemiołuszka to gatunek o bardzo charakterystycznym ubarwieniu, nie do pomylenia. Ptak ten jest wielości szpaka o upierzeniu rudawobeżowym z czubkiem na głowie. Ponadto jemiołuszki posiadają czarne podgardle, maskę i jaskrawożółtą końcówkę ogona, która u osobników młodych jest wąska. Dodatkowo wzór na skrzydle czyni ten gatunek łatwo rozpoznawalnym. 
Samiec różni się od samicy paroma małymi detalami: mają większy i bardziej intensywny czarny śliniak i większe żółte zakończenia sterówek.
Prawdziwą ozdobą jemiołuszkowych skrzydeł są czerwone płytki rogowe na lotkach, które biorą się z przedłużeń stosin piór. Takie wyrostki u starszych i wyjątkowo silnych samców mogą występować również na sterówkach.

Jesienią jemiołuszki zbierają rezerwy tłuszczu, opychając się owocami. Potrzebują ich przez cały rok, także w sezonie lęgowym, kiedy karmią nimi również pisklęta. Polują wtedy także na owady.
Zimą zjadają czasem przemarzłe i na pół sfermentowane jagody, które mogą podtruwać ptaka, czyniąc go na pewien okres czasu niezdolnym do lotu. Jemiołuszki mają jednak bardzo sprawną wątrobę, która na zimę niezwykle się rozrasta, dzięki czemu ptaki szybko dochodzą do siebie.
W Europie często spotyka się duże stada tych ptaków żerujących na owocach jarzębiny. W Polsce jedzą także jemiołę. 

Głos kontaktowy jemiołuszek to dźwięczne, wibrujące "sirrrrr", brzmiące jak mały dzwoneczek. Często całe stada wydają ten dźwięk prze startem. Piosenka jest powolną serią głosów kontaktowych przeplatanych z twardymi, ochrypłymi dźwiękami.

Jemiołuszki przylatują do nas z lasów, gdzie nie ma wysokich bloków, budynków, świateł, przewodów elektrycznych, kotów czy psów. Wiele z nich nigdy nie widziało człowieka, tym bardziej pędzącego po drodze auta. Nic dziwnego, że większość z nich ginie. Przy autostradach sadzi się dodatkowo owocowe drzewka, do których ci zimowi goście zalatują stadami, a jadące samochody je zabijają. Ptaki trują się też różnymi szkodliwymi substancjami ze spalin samochodów. Jarzębiny lub inne drzewa tego typu należy sadzić więc w parkach lub innych, bezpiecznych miejscach. Kto może, niech sadzi drzewka owocowe. Na pewno nie tylko jemiołuszki z nich skorzystają

***

Mam nadzieję, że nie było zbyt nudno ;) Chciałam napisać coś o tym ptaku, a także sama się co nieco o nim dowiedzieć z racji, że nigdy go nie widziałam. Informacje czerpałam z moich atlasów, między innymi z "Przewodnika Collinsa PTAKI", atlasu "Ptaki Polski od A do Ż" Andrzeja Kruszewicza i paru innych. Dla urozmaicenia wrzuciłam moje bargrołki. Od razu przepraszam za ich fatalną jakość, ale skaner w drukarce nie chciał ładnie zeskanować... I tak jemioła w ostatnim komiksie... Wiem, wygląda jak jarzębina, nie wyszła...
Zamierzam od czasu do czasu napisać taki wpis, to dobry sposób na zdobywanie ptasiej wiedzy. Nie za dużo, będę pisała tak w sam raz, abym Was nie zanudziła :P
Do zobaczenia,
wilga02

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Niespodzianka

Cześć!
Wcześniej pisałam, że podczas tworzenia posta Wakacje 2014 cz.2 spotkała mnie bardzo miła, ptasia niespodzianka. :)

Zawołała mnie siostra. Krzyczy, że jakiś dziwne ptaki skrzeczą na jednym z drzew przed blokiem. Ale ich nie widzi. Zwlekam się z fotela i idę do okna przekonana, że to zwykłe bogatki, ewentualnie dzwońce. Jakie było moje zdziwienie! Białe, malutkie kuleczki z długimi ogonami skaczą po gałęziach. Raniuszki! Biegnę po aparat i robię im zdjęcia. Ptaszki były daleko, więc nie za bardzo widać je na zdjęciach, ale niektóre fotki wyszły fajnie. ;) 
Naliczyłyśmy pięć - sześć raniuszków. Cała gromadka! I to moja pierwsza, nigdy wcześniej nie widziałam tego ptaszka. Tylko teraz pytanie, skąd się tu wzięły? Nigdy nie widziałam tu tego gatunku, to pierwszy taki przypadek... E, nie ważne, najlepsze, że w ogóle przyleciały. ;)






Pozdrawiam!
wilga02

niedziela, 30 listopada 2014

Rysunki

Hej
Dla zabicia czasu wstawię moje rysunki. Na razie ich nie za dużo, nie są też jakieś super. Ciągle ćwiczę malowanie i rysowanie. Mam też nadzieję, że wychodzi mi coraz lepiej :)

Wilga - kredki akwarelowe
Biegus malutki - farby akwarelowe
Żołna - kredki akwarelowe

Wiem, miało być coś na temat "niespodzianki", ale muszę przesłać zdjęcia. Niezorientowanych zapraszam tu: WAKACJE 2014 CZ. 2.
Pozdrawiam,
wilga02

sobota, 29 listopada 2014

Wakacje 2014 cz. 2

Witajcie.
No to co? Dzisiaj wstawiam drugi post na temat moich wakacji. Zgodnie z obietnicą.
Wpis wyszedł nieco długi, ale większość to zdjęcia, przeznaczone do oglądania ;)

***

Po przyjeździe z kolonii z Grywałdu, pojechałam na wieś. Zawsze jeżdżę tam na wakacje i przyznam, że naprawdę lubię tutaj przebywać. To nie to co miasto, gdzie powietrze jest pełne spalin, a po ulicach gnają samochody. Nie, tu jest spokój i cisza, którą mącą tylko ptaki lub psy szczekające na nieznajomego.

W tym roku nie udało mi się spotkać już dzięcioła zielonego, którego rok temu widziałam niemal codziennie. Ciekawe, co się z nim stało?

Dzięcioł zielony z tamtego roku (2013)

Wilgi za to nadal są tam, gdzie być powinny. Co chwila jakiś ptak odzywa się na jednej z wysokich topól swoim melodyjnym głosem, który niesie się przez pola i łąki. Ach...

Samica wilgi z tego roku
Samiec wilgi  z tamtego roku 

Błotniaki stawowe nadal, tak jak rok temu codziennie latają na niebie, w pobliżu swoich gniazd na pobliskiem stawie. Pustułki także co chcwila widać między chmurami.

Błotniak stawowy
Pustułka

A na polu co chwila odzywa się bażant. Kuropatwy biegają po uprawach, często je widuję. Nawet coraz częściej i to w dużych stadkach. To dobrze, rok temu tyle ich nie było. W tym roku nawet raz weszły na nasze podwórko.

Samiec bażanta
Kuropatwa (zdjęcie mojego taty)
Bociany białe bardzo czesto odwiedzają nasze okoliczne łąki. Chodzą dumnie po trawie i szukają czegoś na obiad. Jednego z nich przyłapałam, jak stał na beli siana ;)

Bociek ;)

Podczas pobytu na wsi, wybrałam się też do naszych znajomych, którzy hodowali pawie. Był jeden samiec, ze cztery samiece i garstka młodych, które przechadzały się między jabłonkami, skutecznie uciekając przez obiektywem aparatu. W końcu jednak udało mi się zrobić małą sesję zdjęciową i ptaki miały już swoje portrety. Zebrałam też parę piór (dobra, trochę więcej niż parę...). Dwa z nich są z pawim oczkiem. 

Samica
Samiec


Niby nic nowego, nie? Żadnego nowego gatunku, prócz żurawi, które widziałam po raz pierwszy, jak wracaliśmy z wycieczki do lasu. Nudy! Też tak pomyślałam, chociaż mimo wszystko byłam zadowolona z wakacji. Był gdzieś początek sierpnia, jeszcze więc sporo czasu na szukanie nowych ptaków. Za wiele ich nie znalazłam. A dokładnie to tylko jednego. Ale jakiego!

Pewnego wieczoru mój dziadek powiedział, że gdy jechał rano samochodem, na słupie przy skrzyżowaniu naprawdę MAŁO ruchliwej drodze widział młodą (UWAGA, UWAGA!) pójdźkę... Siedziała i z wysoka gapiła się na dziadka. Była mała, prawdopodobnie nigdy nie widziała człowieka, więc nawet nie próbowała odlatywać. Tak słyszałam. 
Wieczorem pojechaliśmy na poszukiwania. My, czyli ja, moja siostra i dziadek. Słońce już prawie zaszło, na my przejechaliśmy całą wierzbową alejkę i nic. Nigdzie jej nie ma. Największe szanse są na to, że sowy mają dziuplę gdzieś właśnie w tych wierzbach. Na horyzoncie, dalej, było widać też jakieś drzewa, prawdopodobnie mały lasek, ale stamtąd mała pójdźka by chyba nie przyleciała taki szmat drogi?
Wróciliśmy do domu z niczym...

Następna wyprawa miała się odbyć dopiero w sobotę. W planie było, że wstaniemy o czwartej i pojedziemy jej szukać. Tak wcześnie rano szanse znacznie rosą, na spotkanie mojej drugiej sowy w te wakacje. Wyjechaliśmy. Niebo pokrywały szare chmury, nie było widać wschody słońca. Kiedy już jesteśmy na miejscu, patrzę na słup, czy pójdźka przypadkiem tam nie siedzi. Nie ma jej. Szkoda... Czekamy chwilę, w nadziei, że przyleci. Patrzę na wszystkie wierzby, ale po sowie ani śladu. Super... Od niechcenia rzucam okiem na pierwszą w rzędzie. Nic... Chwila. Co to?! Nieduży, ciemny kształt siedzi na pniu. JEST! Zrywam się jak opętana i wrzeszczę, że ją widzę. Ale się cieszę, że wszystkie szyby były wtedy zamknięte... -.-

Druga sowa podczas wakacji! Jak na razie, to były chyba najlepsze. Pójdźka pozowała nam bardzo długo, aż w końcu daliśmy jej spokój. Zdjęcia nie są jakieś ekstra, ale jak dla mnie, to są i tak bardzo dobre. ;) Byłam przeszczęśliwa! Na innej wyprawie, przez przypadek, udało nam się zaleźć jej dziuplę. Okazało się, że mają ją w tej samej wierzbie, na której wcześniej siedział dorosły osobnik.

Nie mogłam wtedy w to uwierzyć. Najlepszy dzień wakacji!

Między gałęziami
A Ty tu czego?
Na kominie

***

Robiłam też inne zdjęcia, nie tylko ptakom. Wyszły całkiem ładnie, więc postanowiłam je tu wstawić jako urozmaicenie. :)

Przede wszystkim motyle. Ładne zdjęcia, mnie samej się podobają, zobaczymy jak Wam. Na gatunkach się zbytnio nie znam, ale spróbuję je nazwać.


Paź królowej
Rusałka pokrzywnik
Rusałka pawik
To zdjęcie jest z tamtego roku, ale musiałam je wstawić! ;D Patrzcie na jego oczy...


Z cyklu las:

Na dole
Z innej perspektywy
Korony

Słońce:

Zachód
Odbicie
Wschód

Chyba na tyle, dzięki za przeczytanie :)
Podczas pisania tego posta spotkała mnie szalenie miła niespodzianka, o której zresztą będzie chyba w następnym wpisie.
Do zobaczenia!
wilga02

sobota, 22 listopada 2014

Wakacje 2014 cz.1

Hej ;)
Tym postem chcę powrócić do wakacji. U mnie były całkiem owocne w ptaki, a u Was?

Zaczęło się od tego, że 6 lipca (w niedzielę) pojechałam na kolonie w góry, do miejscowości Grywałd. Czyli w Pieniny. Z willi mieliśmy piękne widoki, wystarczyło wyjrzeć przez okno lub wyjść przed budynek.

Kiedy na miejsce przyjechaliśmy około 19:00 (podróż przedłużyła się do 10 godzin), wszyscy byli totalnie zmęczeni. Marzyli tylko, by legnąć na łóżko. Ja też.
Z tego powodu spacer po okolicy odbył się następnego dnia. Okazał się nie mniej męczący. Nauczyciele wybierali akurat takie drogi, gdzie było stromo pod górę. Ulica Polna, przy której mieszkaliśmy posiada bardzo trafną nazwę, jak można się domyślić. Dookoła niej rozciągały się pola i łąki wyglądające jak zielone i żółte mozaiki. Pięknie. :)

Bociany białe na krzyżu i ulica Polna
Już tego dnia zauważyłam, że w okolicy po prostu roi się od bocianów białych. Ile ich tam było! Co chwila jakiś klekotał czy przelatywał ci nad głową. Jeden stał na kominie, a drugi latał na niebie. Przy jednej z ulic w miasteczku jedna para założyła też gniazdo, z którego wychylały się główki młodych. Podobno Grywałd właśnie słynie z tej pary ptaków.

Prócz nich były tam też oknówki, które tłumnie zakładały gniazda na balkonach domów lub pod dachami. Widziałam też bociana czarnego podczas jednej z wycieczek.

Młode oknówki w gnieździe


Przed wejściem do parku...
Byliśmy też w Pienińskim Parku Narodowym (PPN). I tu jest jeden wielki minus. Nasza grupa była tak głośno, że nawet niedźwiedź obszedłby nas szerokim łukiem! Gnaliśmy też cały czas do przodu, nie miałam nawet czasu na chwile spojrzeć w niebo kiedy wychodziliśmy na polanę, by spojrzeć, czy aby żaden drapol nie lata nad nami. Cały czas patrzyłam w ziemie, by aby nie potknąć się o wystający korzeń. Lubię takie wycieczki, i to bardzo, ale moglibyśmy maszerować chociaż trochę wolniej, a nie gnać, by przemierzyć jak największy dystans. 
A do tego nasz przewodnik był góralem, który mówił cały czas po góralsku (np. "Witojcie piknie!")... Tak zwany "Janosik" prowadził nas przez szlaki górskie aż na szczyty. I wtedy przyznawałam, że naprawdę WARTO BYŁO wspinać się kilometry na górę. Widoki były wspaniałe. Widziało się całą panoramę. Wszystko to jednak wyglądało najpiękniej na żywo, kiedy można było to wstko poczuć, ten wiatr szumiący w uszach i lęk przed taką wysokością. Na zdjęciu uchwyciłam tylko marną kopię tego widoku.
Widok z Trzech Koron
 Weszliśmy na Trzy Korony (982 m n.p.m.) i Wysoką (1050 m n.p.m.). Inni szli też na Lubań, ale ja nie poszłam, bo się przeziębiłam (super, nie?). Kiedy wrócili z wyprawy, każda część ich ciała wraz ubraniem ociekała wodą. Przemokli w całości, i to dosłownie. Wszyscy mieli morze Bałtyckie w butach. Podobno złapały ich dwie burze... Więc w sumie nawet się cieszyłam, że nie poszłam. ;)

Szliśmy też przez wąwóz Homole, gdzie mignęła nam wilga.

Widok na Trzy Korony
W chmurach
Śpiący Rycerz

* * *

Jednak jedna z nocy była dla mnie wyjątkowa. I to bardzo.
Mieliśmy ognisko. Piekliśmy kiełbaski, ziemniaki i graliśmy na góralskich instrumentach. Ja siedziałam przy ogniu na kłodzie i rysowałam w szkicowniku. Marnie mi to szło, bo było już ciemno, a płomienie nie dawały dostatecznego światła. W pewnej chwili podbiegła do mnie Zosia, koleżanka. Mówi, że moja pani wychowawczyni (i jednocześnie nauczycielka j.polskiego) mnie woła. Zostawiam zeszyt i biegnę do niej na ulicę.
- Cicho! - szepcze.
- Co? O co chodzi? - pytam zdezorientowana.
- Słuchaj!
Słucham... Słucham... i... Jest! Coś piszczy... Jakiś wysoki, donośny daleki pisk. Co to?
- Wiesz, co to?
- Nie... Nie wiem, musiałabym sprawdzić.
- Nie wiesz? - pani najwyraźniej była nieco zawiedziona.

Jeszcze tego wieczoru wraz z Zosią, Anią, Gosią, panią Anią (od j.polskiego) i panem Jackiem (spora ekipa, nie?) idziemy na poszukiwanie źródła dźwięku. Jest kompletnie ciemno, nic nie widać. Jedyna latarnia stoi obok naszej willi, ale my jesteśmy już poza zasięgiem jej światła. Idziemy powoli, cały czas nasłuchując oddalających się i przybliżających odgłosów. W pewnej chwili jeden pisk słychać niepokojąco blisko. Po chwili to "coś" odzywa się tuż za nami. Potem cisza.
- Patrzcie! - krzyknął w pewnej chwili pan Jacek i zaświecił latarką, jednak to nic nie dało.
Ciemna, wielka sylwetka przeleciała niedaleko nas tuż nas słupem elektrycznym. Wszystkich przeszedł dreszcz. Jeszcze jeden pisk rozległ się dalej, gdzieś w polu.
- To był nietoperz, na pewno. - powiedziała Ania. Miała na to wielkie nadzieje.
- To był jakiś nocny ptak. - mówił pan Jacek.
- To była sowa. - twierdziła Zosia.
- O matko, co to było?! - pani Ania była nieco wstrząśnięta.
Ja byłam z Zosią: SOWA! Po pierwsze, to było za duże na nietoperza, a po drugie, to miało OGON.

Pewnego ranka, kiedy jeszcze wszyscy spali, poszłyśmy do naszej wychowawczyni, która pozwoliła nam sprawdzić na jej laptopie, jaki ptak wydaje taki dźwięk. Okazało się, że to były uszatki! Dokładnie to młode, które piszczą za pożywieniem. Ale byłam szczęśliwa! To, co przeleciało wtedy nad nami tamtej nocy, to była prawdopodobnie dorosła uszatka, która leciała do młodej. HURA!

Tydzień później młode uszatki latały po ogrodzie naszej willi. Jedna usiadła na samym koniuszki niewielkiej sosny, więc świetnie ją było widać nawet z okna. Niesamowity widok! Sowy latały od huśtawki do bramki na boisku, czasem bardzo blisko budynku...

To były wspaniałe kolonie, na długo ich nie zapomnę. Wiem, że uszatki to dość często spotykany gatunek i nie jest strasznie rzadki, jednak dla mnie to spotkanie z moją pierwszą sową było niesamowite. Niestety nie mam zdjęć, mój kochany aparat robi beznadziejne zdjęcia w nocy, a lustrzanki nie brałam.

* * *

To na koniec parę moich zdjęć z kolonijnego kółka fotograficznego:
Na gałązce
Tam, daleko
Kamienne oko
Jeden z licznych zachodów słońca
Mam Cię


Reszta wakacji w kolejnym wpisie :)
Pozdrawiam,
wilga02
PS. Wiem, było mało ptasich zdjęć, ale spróbuję nadrobić to w następnym poście.