sobota, 22 września 2018

Wycieczka do Chorwacji!

Witajcie, kochani!
Pluję sobie w brodę, że tyle tu nie pisałam. To, że się nie odzywałam (wybaczcie mi to!), wcale nie znaczy, że nie mam na koncie kilku nowych wycieczek na ptaki, obserwacji czy zdjęć. Niestety zabrakło mi czasu, aby się tym wszystkim pochwalić, ponieważ tuż przed wycieczką nad Biebrzę na bataliony (o relacji z tej wyprawy składającej się z trzech postów można przeczytać tutaj), czyli przed spełnieniem mojego marzenia, miałam egzaminy gimnazjalne. Potem były wakacje i pojechałam na wieś, gdzie nie miałam dostępu do internetu. Początek września zaś oznaczał nowe wyzwania w liceum i brak czasu, aby skleić jakiś wpis.

Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność (ekhem, trzy miesiące, ekhem) i jeszcze mnie nie zapomnieliście, ponieważ planuję podzielić się z Wami moimi wakacyjnymi obserwacjami i nowymi ciekawostkami na temat ptaków. Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, bo dzięki nim wiem, że doceniacie to, co robię i że się to Wam podoba.

Chcę zacząć od wycieczki do Chorwacji, która była organizowana przez moją starą szkołę. Bardzo się na nią cieszyłam, bo podróżowanie to coś, co naprawdę kocham. Co prawda wycieczka nie była nastawiona na obserwacje ptaków, choć mój wyczulony zmysł ornitologa nie pozwalał mi nie zwracać na nie uwagi, chociażby mewy, które latały nad pięknymi, skalistymi wybrzeżami.


Osiemnastogodzinna podróż autokarem była naprawdę męcząca, ale była warta tych wspaniałych chwil spędzonych nad morzem Adriatyckim. Nasz hotel znajdował się niedaleko miejscowości Kraljevica, naprzeciwko wyspy Krk, którą też zwiedzaliśmy.


Już pierwszego dnia, podczas spaceru po okolicy udało mi się zaobserwować jerzyki alpejskie! Na początku myślałam, że są to zwykłe jerzyki, ale potem zauważyłam biały brzuch i gardło. Latały wokół mostu pomiędzy wybrzeżem w miejscowości Kraljevica a wyspą Krk, którym spacerowaliśmy i skąd rozciągał się piękny widok na morze. Niestety nie udało mi się zrobić im żadnych zdjęć, ponieważ wcale nie tak łatwo złapać aparatem rozpędzonego w locie jerzyka, który gwałtownie potrafi zmienić kierunek lotu.

To ten most - płynęliśmy potem pod nim podczas wycieczki łodzią.
Widok z mostu.

Wszechobecne były też mewy. I tutaj muszę przyznać się do błędu, ponieważ na początku brałam je za mewy srebrzyste bądź białogłowe. Potem jednak spojrzałam do mojego niezawodnego "Przewodnika Collinsa", gdzie zobaczyłam, że te gatunki w Chorwacji nie występują. Pozostała mi więc mewa romańska, która pospolicie występuje u wybrzeży Chorwacji. Mam nadzieję, że tym razem, ostatecznie, dobrze oznaczyłam tego ptaka. Jeżeli ktoś zauważyłby, że jednak nie, prosiłabym o komentarz.


Przeglądając zdjęcia zauważyłam coś, co spowodowało, że znowu zaczęłam przeklinać swoją nieuwagę. Podczas wycieczki łodzią skupiałam się głównie na fotografowaniu mew i nie zwróciłam uwagi na inny, biały punkt na skałach, które mijaliśmy. To coś, co zauważyłam dopiero na zdjęciu, ewidentnie nie jest mewą, ale czaplą. I to nie zwykła czapla siwa, ale niewielki rozmiar, białe upierzenie i czarne nogi oraz dziób mogą wskazywać na czaplę nadobną, która gniazduje w tym rejonie. Czapla biała jedynie zimuje na wybrzeżu Chorwacji. Na zdjęciu jednak nie widać palców czapli, których żółty kolor potwierdziłby, że jest to czapla nadobna.

Czapla to ta pierwsza z lewej.

















Podczas tygodnia w Chorwacji nacieszyłam wzrok pięknymi widokami skalistych wybrzeży i lazurowego morza.
Nie podkręcałam kolorów! :)

W następnych postach opiszę mój pobyt na wsi, który też obfitował w wiele ciekawych obserwacji, nie obyło się między innymi bez spotkania z pójdźką! :)

Na koniec zdjęcia z punktu widokowego:

Pozdrawiam Was serdecznie!