Następnego dnia naszego pobytu nad Biebrzą z samego rana ruszyliśmy do Dolistowa Starego, gdzie znajduje się droga prowadząca tuż koło Biebrzy i jej rozlewisk.
Po drodze zatrzymaliśmy się, aby sfotografować parę żurawi.
Była piękna pogoda. Rano nie było jeszcze gorąco. Upał podczas obserwacji ptaków może być nawet gorszy niż deszcz.
 |
Droga w Dolistowie prowadzi brzegiem Biebrzy - naprawdę piękne miejsce. |
W Dolistowie za mostem powitały nas pliszki żółte, które cudownie pozowały na palikach oraz pozwalały bardzo blisko do siebie podejść.
 |
Wymarzone zdjęcie (: |
Prócz pliszek żółtych, które dotrzymywały nam cały czas towarzystwa podczas naszego trzygodzinnego spaceru, w trzcinach licznie odzywały się też rokitniczki i potrzosy.
 |
Śpiewający potrzos. |
 |
Śpiewająca rokitniczka. |
 |
Niestety listek ją zasłonił. |
 |
Tutaj już lepiej. |
Ale najcudowniejszym widokiem były bataliony! Stada liczące setki osobników latały nad podmokłymi łąkami, co chwila siadając, żerując, to znowu wzlatując w powietrze, aby przelecieć nad naszymi głowami i usiąść po drugiej stronie ścieżki.
W logo Biebrzańskiego Parku Narodowego znajduje się właśnie batalion, ponieważ to jedyne miejsce w Polsce, gdzie występuje tak licznie. Każdy samiec bataliona jest ubarwiony inaczej - nie ma dwóch takich samych osobników. Ptaki te słyną też se swoich widowiskowych toków, kiedy samce walczą między sobą. Niestety obecnie bataliony pojawiają się w parku w takich ogromnych ilościach jedynie podczas przelotów i wyjątkowo zakładają tam gniazda.
 |
Widać też samiczki. |
Niestety tym razem bataliony nie były skore do toków. Spokojnie żerowały na podmokłych łąkach.
W miarę upływu czasu zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi, co nieco niszczyło spokój tego miejsca. Niektórzy fotografowali ptaki z samochodów, a inni traktowali chyba tą drogę jako zwykłą drogę dla samochodów. My zostawiliśmy auto przy moście, a dalej ruszyliśmy pieszo. Samochód jest dobrą kryjówką do fotografowania ptaków, które mniej boją się ich niż ludzi.
 |
Zechciał wzbić się w powietrze w chwili, kiedy zrobiłam zdjęcie :) |
Między batalionami żerowały również łęczaki.
 |
Z lewej strony łęczak, z prawej batalion. |
 |
Bataliony w towarzystwie trzech łęczaków (te niżej). |
 |
Łęczak. |
Zawróciliśmy, kiedy zaczęły nadjeżdżać wozy z kajakami. W Dolistowie spędziliśmy ponad 3 godziny, jedne z najwspanialszych godzin spędzonych nad Biebrzą. Wracając, co chwila pokazywały nam się pliszki. Jak tu się nie zatrzymać i nie sfotografować, kiedy tak pięknie pozowały?
 |
Patrz, stoję na jednej nóżce, sfotografuj mnie! |
 |
Same pchały się przed obiektyw. |
Na pożegnanie z Dolistowem - pliszka siwa.
Żegnamy piękne Dolistowo i jedziemy dalej.
 |
Ptasi raj. |
Następnym punktem tego dnia był Biały Grąd w miejscowości Mścichy. Niestety, spędziliśmy dużo czasu w Dolistowie, więc do Mścich dotarliśmy trochę po godzinie jedenastej. Na ścieżce szybko pojawiło się dużo ludzi. Większość z nich nie przeszła jednak już pierwszej przeszkody wodnej:
Ale ja byłam uzbrojona w kalosze. Co prawda krótkie, ale dobrze się sprawowały, choć poziom wody kilka razy niebezpiecznie zbliżył się do krawędzi cholewki.
 |
Szacuję głębokość - przejdę czy nie przejdę. |
Muszę się przyznać, że musiałam wyglądać trochę śmiesznie z moim niedużym cyfrowym aparatem (który w ogóle sprawuje się bardzo dobrze i nie narzekam) pomiędzy fotografami, którzy mieli aparaty z lufami jakieś 50 centymetrów. Mojej sytuacji nie poprawiały też niebieskie kalosze.
 |
Idziemy! |
Udało się, podczas całej wyprawy po Białym Grądzie zalałam sobie tylko raz lewą stopę, a moich kaloszach nie znalazła się ani jedna pijawka. Z wieży widokowej rozpościerał się widok na rozlewiska. Było słychać stada gęsi - nie mogłam ich jednak zlokalizować. Wysoko latały bociany białe i żurawie, a daleko na odmokłych łąkach spacerowały bataliony, łęczaki i rycyki. Niestety, jak zwykle, ptaki były pod światło.
I to leżało na paliku przy wieży widokowej...
Około pierwszej temperatura była już nie do zmienienia - ponad 25 stopni nie ułatwiało obserwacji. Zmęczeni kilkugodzinnymi obserwacjami, uznaliśmy, że zrobimy sobie przerwę i poczekamy, aż zrobi się trochę chłodniej. Poszliśmy więc na pizzę w miejscowości, w której się zatrzymaliśmy :)
Wieczorem pojechaliśmy jeszcze do Goniądza na wieżę obserwacyjną, aby podziwiać zachód słońca. W oddali słychać było podróżniczki, raz bardzo blisko przeleciał, bucząc, kszyk!
 |
Widok z wieży widokowej w Goniądzu. |
 |
Pojechaliśmy w wzdłuż drogi, szukając ścieżki do rozlewisk. |
 |
Znaleźliśmy w Szafrankach. |
Kolejna, ostatnia część, już niedługo.