sobota, 22 listopada 2014

Wakacje 2014 cz.1

Hej ;)
Tym postem chcę powrócić do wakacji. U mnie były całkiem owocne w ptaki, a u Was?

Zaczęło się od tego, że 6 lipca (w niedzielę) pojechałam na kolonie w góry, do miejscowości Grywałd. Czyli w Pieniny. Z willi mieliśmy piękne widoki, wystarczyło wyjrzeć przez okno lub wyjść przed budynek.

Kiedy na miejsce przyjechaliśmy około 19:00 (podróż przedłużyła się do 10 godzin), wszyscy byli totalnie zmęczeni. Marzyli tylko, by legnąć na łóżko. Ja też.
Z tego powodu spacer po okolicy odbył się następnego dnia. Okazał się nie mniej męczący. Nauczyciele wybierali akurat takie drogi, gdzie było stromo pod górę. Ulica Polna, przy której mieszkaliśmy posiada bardzo trafną nazwę, jak można się domyślić. Dookoła niej rozciągały się pola i łąki wyglądające jak zielone i żółte mozaiki. Pięknie. :)

Bociany białe na krzyżu i ulica Polna
Już tego dnia zauważyłam, że w okolicy po prostu roi się od bocianów białych. Ile ich tam było! Co chwila jakiś klekotał czy przelatywał ci nad głową. Jeden stał na kominie, a drugi latał na niebie. Przy jednej z ulic w miasteczku jedna para założyła też gniazdo, z którego wychylały się główki młodych. Podobno Grywałd właśnie słynie z tej pary ptaków.

Prócz nich były tam też oknówki, które tłumnie zakładały gniazda na balkonach domów lub pod dachami. Widziałam też bociana czarnego podczas jednej z wycieczek.

Młode oknówki w gnieździe


Przed wejściem do parku...
Byliśmy też w Pienińskim Parku Narodowym (PPN). I tu jest jeden wielki minus. Nasza grupa była tak głośno, że nawet niedźwiedź obszedłby nas szerokim łukiem! Gnaliśmy też cały czas do przodu, nie miałam nawet czasu na chwile spojrzeć w niebo kiedy wychodziliśmy na polanę, by spojrzeć, czy aby żaden drapol nie lata nad nami. Cały czas patrzyłam w ziemie, by aby nie potknąć się o wystający korzeń. Lubię takie wycieczki, i to bardzo, ale moglibyśmy maszerować chociaż trochę wolniej, a nie gnać, by przemierzyć jak największy dystans. 
A do tego nasz przewodnik był góralem, który mówił cały czas po góralsku (np. "Witojcie piknie!")... Tak zwany "Janosik" prowadził nas przez szlaki górskie aż na szczyty. I wtedy przyznawałam, że naprawdę WARTO BYŁO wspinać się kilometry na górę. Widoki były wspaniałe. Widziało się całą panoramę. Wszystko to jednak wyglądało najpiękniej na żywo, kiedy można było to wstko poczuć, ten wiatr szumiący w uszach i lęk przed taką wysokością. Na zdjęciu uchwyciłam tylko marną kopię tego widoku.
Widok z Trzech Koron
 Weszliśmy na Trzy Korony (982 m n.p.m.) i Wysoką (1050 m n.p.m.). Inni szli też na Lubań, ale ja nie poszłam, bo się przeziębiłam (super, nie?). Kiedy wrócili z wyprawy, każda część ich ciała wraz ubraniem ociekała wodą. Przemokli w całości, i to dosłownie. Wszyscy mieli morze Bałtyckie w butach. Podobno złapały ich dwie burze... Więc w sumie nawet się cieszyłam, że nie poszłam. ;)

Szliśmy też przez wąwóz Homole, gdzie mignęła nam wilga.

Widok na Trzy Korony
W chmurach
Śpiący Rycerz

* * *

Jednak jedna z nocy była dla mnie wyjątkowa. I to bardzo.
Mieliśmy ognisko. Piekliśmy kiełbaski, ziemniaki i graliśmy na góralskich instrumentach. Ja siedziałam przy ogniu na kłodzie i rysowałam w szkicowniku. Marnie mi to szło, bo było już ciemno, a płomienie nie dawały dostatecznego światła. W pewnej chwili podbiegła do mnie Zosia, koleżanka. Mówi, że moja pani wychowawczyni (i jednocześnie nauczycielka j.polskiego) mnie woła. Zostawiam zeszyt i biegnę do niej na ulicę.
- Cicho! - szepcze.
- Co? O co chodzi? - pytam zdezorientowana.
- Słuchaj!
Słucham... Słucham... i... Jest! Coś piszczy... Jakiś wysoki, donośny daleki pisk. Co to?
- Wiesz, co to?
- Nie... Nie wiem, musiałabym sprawdzić.
- Nie wiesz? - pani najwyraźniej była nieco zawiedziona.

Jeszcze tego wieczoru wraz z Zosią, Anią, Gosią, panią Anią (od j.polskiego) i panem Jackiem (spora ekipa, nie?) idziemy na poszukiwanie źródła dźwięku. Jest kompletnie ciemno, nic nie widać. Jedyna latarnia stoi obok naszej willi, ale my jesteśmy już poza zasięgiem jej światła. Idziemy powoli, cały czas nasłuchując oddalających się i przybliżających odgłosów. W pewnej chwili jeden pisk słychać niepokojąco blisko. Po chwili to "coś" odzywa się tuż za nami. Potem cisza.
- Patrzcie! - krzyknął w pewnej chwili pan Jacek i zaświecił latarką, jednak to nic nie dało.
Ciemna, wielka sylwetka przeleciała niedaleko nas tuż nas słupem elektrycznym. Wszystkich przeszedł dreszcz. Jeszcze jeden pisk rozległ się dalej, gdzieś w polu.
- To był nietoperz, na pewno. - powiedziała Ania. Miała na to wielkie nadzieje.
- To był jakiś nocny ptak. - mówił pan Jacek.
- To była sowa. - twierdziła Zosia.
- O matko, co to było?! - pani Ania była nieco wstrząśnięta.
Ja byłam z Zosią: SOWA! Po pierwsze, to było za duże na nietoperza, a po drugie, to miało OGON.

Pewnego ranka, kiedy jeszcze wszyscy spali, poszłyśmy do naszej wychowawczyni, która pozwoliła nam sprawdzić na jej laptopie, jaki ptak wydaje taki dźwięk. Okazało się, że to były uszatki! Dokładnie to młode, które piszczą za pożywieniem. Ale byłam szczęśliwa! To, co przeleciało wtedy nad nami tamtej nocy, to była prawdopodobnie dorosła uszatka, która leciała do młodej. HURA!

Tydzień później młode uszatki latały po ogrodzie naszej willi. Jedna usiadła na samym koniuszki niewielkiej sosny, więc świetnie ją było widać nawet z okna. Niesamowity widok! Sowy latały od huśtawki do bramki na boisku, czasem bardzo blisko budynku...

To były wspaniałe kolonie, na długo ich nie zapomnę. Wiem, że uszatki to dość często spotykany gatunek i nie jest strasznie rzadki, jednak dla mnie to spotkanie z moją pierwszą sową było niesamowite. Niestety nie mam zdjęć, mój kochany aparat robi beznadziejne zdjęcia w nocy, a lustrzanki nie brałam.

* * *

To na koniec parę moich zdjęć z kolonijnego kółka fotograficznego:
Na gałązce
Tam, daleko
Kamienne oko
Jeden z licznych zachodów słońca
Mam Cię


Reszta wakacji w kolejnym wpisie :)
Pozdrawiam,
wilga02
PS. Wiem, było mało ptasich zdjęć, ale spróbuję nadrobić to w następnym poście.

6 komentarzy:

  1. Piękny wpis. Bociana czarnego widziałem tylko raz w przelocie i trzeba przyznać że to piękny ptak. Pozdrawiam i czekam na kolejny wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Nie wiem, kiedy następny post, mam ostatnio strasznie dużo nauki w szkole.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz i odwiedziny. Oczywiście zapraszam do mnie jeszcze raz ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Jak wróciliśmy z Lubania, to w butach nie było Morze Bałtyckie, tylko Ocean Atlantycki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak uważasz :) Ty wiesz najlepiej, ja całe szczęście tego nie doświadczyłam. :D

      Usuń